Każdy chciałby mieć mądre dzieci. Niestety, zwykle chęć ta sprowadza się – co najwyżej – do zachęcania do nauki. A często nawet to zachęcanie ma złą formę i działa przeciwnie. I jest rozpoczynane zdecydowanie za późno.
Według psychologii poznawczej czynniki środowiskowe wpływają na poziom inteligencji w zakresie ok. 15 punktów IQ w każdą stronę. Czyli statystyczne dziecko rodzące się z potencjałem 100 punktów IQ, może mieć zarówno 85 jak i 115 punktów IQ – w zależności od swoich doświadczeń życiowych. To bardzo wielka różnica!
INTELIGENTNY OD KOŁYSKI
Wszystko zależy od tego, jak umysł danego człowieka był stymulowany w ciągu życia, a szczególnie w dzieciństwie. Bo już wtedy tworzą się struktury mózgu odpowiedzialne za rozwiązywanie zadań logicznych. Niemowlę zaczyna rozwijać swoje zdolności już podczas prostego manipulowania i przekładania różnych przedmiotów – tym bardziej, jeśli wydają one ciekawe dźwięki i są atrakcyjne kolorystycznie, jak np. ten komplet „robaczków”.
Umiejętności rosną szybko. Po kilku dalszych miesiącach intrygującą łamigłówką stają się nieco bardziej zaawansowane segregatory. Wymagają one ułożenia jakichś elementów według kolorów i kształtów, czego przykładem jest poniższa układanka dla malucha.
Choć dorosłemu człowiekowi takie zadanie wydaje się banalne, dla malucha jest wielkim osiągnięciem. A im szybciej dziecko posiądzie te proste umiejętności, tym prędzej zajmie się przyswajaniem nowych, bardziej zaawansowanych. I tu wracamy do pojęcia ilorazu inteligencji – to nie jest tak, że on rośnie z czasem. Właśnie dlatego nazywany jest „ilorazem”, że jest stosunkiem wieku umysłowego dziecka to jego wieku biologicznego. Upraszczając – tym wyższa jest inteligencja danego dziecka, im bardziej zaawansowane problemy potrafi ono rozwiązać. Czyli, jeśli dwulatek radzi sobie z zadaniami stawianymi przed przeciętnym trzylatkiem, to jego iloraz inteligencji będzie znacznie powyżej 100 punktów. I pewnie się utrzyma – albo nawet jeszcze powiększy – jeśli będziemy dalej wspierać rozwój naszego malucha. Na przykład, zamiast kupować kolejny samochodzik czy laleczkę, warto nabyć coś kreatywnego, stymulującego umysł spośród zabawek rozwojowych. Dzieci przedszkolne mogą mieć straszną frajdę z uczenia się matematyki. Wystarczy sprezentować im np. kreatywne liczydło, pozwalające mimochodem zamienić zabawę w naukę.
A jest o co walczyć. Psychologowie ustalili minimalny poziom IQ, umożliwiający zdobycie Nagrody Nobla, na 130 punktów. Co znaczy, że to samo dziecko, które urodziło się z predyspozycją do osiągnięcia 115 punków IQ, może zostać zarówno typowym przeciętniakiem (115 – 15 = 100 punktów na skali ilorazu inteligencji), jak i potencjalnym noblistą (115 + 15 = 130 punktów). Choć zdarzali się naukowcy nagrodzeni tym najwyższym wyróżnieniem, którzy mieli wyniki ok. 125 punktów IQ, to zdecydowana większość z nich osiągała 130 lub więcej. Pewnym wyjątkiem mogą być laureaci Pokojowej Nagrody Nobla. Ich inteligencji nie badano, ale słysząc wypowiedzi niektórych z nich (świadczące o braku umiejętności opanowania nawet ojczystego języka), można podejrzewać, że do zwycięstwa w tej szczególnej konkurencji wystarczy dużo skromniejszy wynik.
ZACIEKAWIAĆ ŚWIATEM
Wielu rodziców popełnia ten sam błąd – każe dzieciom się uczyć. Nie w nauce jest problem, ale w kazaniu. Robiąc to, zabijamy naturalną motywację, nawet jeśli nagradzamy dziecko za robienie tego, na czym nam zależy. Na dłuższą metę osiągamy efekt przeciwny niż chcieliśmy. W psychologii problem ten nazywa się motywacją zewnętrzną. Często zabija ona w dziecku wewnętrzną chęć robienia czegoś, co przedtem było – lub mogło być – przyjemnością samą w sobie. W praktyce wygląda to tak – jest sobie chłopiec uzdolniony muzycznie. Odkrywa, że bardzo lubi grać na gitarze. Ale kiedy to rodzice wysyłają go na lekcje do szkoły muzycznej, chłopiec powoli traci zainteresowanie instrumentem. Gitara z pasji staje się obowiązkiem. A spełnianie obowiązków jest motywacją zewnętrzną, która zanika wraz z ustaniem przymusu lub nagród za podtrzymywanie danego zachowania.
Najgorsze, co można zrobić uzdolnionemu – choćby muzycznie – dziecku, to kazać mu kształcić się w kierunku jego naturalnych zainteresowań. Jeśli pasja jest prawdziwa, wystarczy kupić instrument i zobaczyć, czy spotka się on z zainteresowaniem. Uzdolnione dziecko samo zacznie eksperymentować, a z czasem – jeśli uzna to za potrzebne – poprosi nas o zapisanie do szkoły muzycznej.
Dobrzy, inspirujący do rozwoju rodzice po prostu podsuwają swoim dzieciom różne rzeczy. I to już od samego początku ich życia. Podsuwają i obserwują, życzliwie pokazując różne możliwości, zamiast nakazywać dziecku kształcenie się w jakimś określonym kierunku. Jeśli kupimy maluchowi zestaw muzyczny i po prostu pokażemy, co jak działa, to malec sam zainteresuje się dźwiękami i zacznie eksperymentować. A jeśli szybko mu się znudzi i pobiegnie kopać piłkę, to trudno – być może pisane mu jest zostać piłkarzem. Ale zawsze warto sprawdzić wiele możliwości, po prostu dać wybór.
ZBUDOWAĆ PASJĘ
Wielka kariera naukowa zawsze wynika z prawdziwej pasji. A pasja do poznawania świata rodzi się już w dzieciństwie. Czasem niepozorne, pierwsze obserwacje listków i motyli stają się tym, co popycha dziecko ku biologii, a potem medycynie. A wieczorne spoglądanie w gwiazdy może zakończyć się pasją do nauk ścisłych.
Praktycznie każde dziecko odkryje w sobie naukowca, jeśli tylko da się mu odpowiednią inspirację. Dlaczego więc nie sprezentować mu profesjonalnego teleskopu lub mikroskopu? Już sześciolatek, zwłaszcza z pomocą rodzica, jest w stanie cieszyć się cyfrowym mikroskopem, pozwalającym mu oglądać z bliska owady, a nawet robić im zdjęcia. Zamiast zmuszać dzieci do nauki, wystarczy rozbudzić ich ciekawość.
A może programowanie? Tu też leży klucz do sukcesu i kariery, zwłaszcza, kiedy dziecko chwyta bakcyla już we wczesnym wieku. Aby łatwo zrozumieć sens programowania, wystarczy dobra inspiracja. Cóż może być lepszego niż własny, humanoidalny robot, sterowany z komórki i programowany za pomocą komputera?
Dróg wspomagania rozwoju dziecka jest mnóstwo. Kluczem jest po prostu umiejętne otwieranie coraz to nowych możliwości – pokazywanie świata, inspirowanie, podsuwanie edukacyjnych zabawek. Tak naprawdę całe zagadnienie wspomagania rozwoju dziecka można sprowadzić do prostego wniosku: mądre dzieci to przede wszystkim te, które miały mądrych rodziców. Rodziców umiejących zainteresować swoje dzieci mądrymi i rozwijającymi rzeczami.